"Podczas spektaklu ciało aktora mima staje się zwierciadłem myśli i przeżyć emocjonalnych (...)"
Stefan Niedziałkowski
 
 
 
 
wersja polska english version
 
 

O Studiu Mimów


Szanowni Państwo,


Oto wybrane fragmenty z nieopublikowanej pracy studyjnej Jerzego Fornala nad ewolucją sztuki mimu.

Tekst Jerzego Fornala jest wyjątkowy dlatego, że napisał go aktor, który również był aktorem mimem w teatrze Henryka Tomaszewskiego w II połowie lat pięćdziesiątych, a od pewnego już czasu aktywnie uczestniczy w moich zajęciach, które prowadzę w Studiu Mimów.
Z przyjemnością i podziwem obserwuję podczas moich lekcji jak Jego pasja, determinacja i energia przemieniają ciało człowieka w dramatyczny instrument.
Uważam, że obserwacje i spostrzeżenia Jerzego Fornala są cenne i warto się z nimi zapoznać.

Stefan Niedziałkowski

„Od Tomaszewskiego do Niedziałkowskiego”

(XX – XXI)


O zjawisku sztuki mimu, czyli jak ciało stawało się sztuką Uniwersalną
Pretensjonalny i zakrojony na skalę traktatu naukowego tytuł;
O epoce, którą dane mi było przeżyć i osobiście uczestniczyć od chwili narodzin tej wielkiej sztuki w naszym kraju w latach 1955 do chwili obecnej.

  Prezentacja mimodramu Stefana Niedziałkowskiego „Przebudzenia” zrobiła na mnie wielkie wrażenie, ze względu na unikalną, na tle innych prezentacji, autonomiczną w wyrazie ciała, psychodramę. Niedziałkowski ukazuje „szulcowski świat” ciemnego wnętrza człowieka. Stefan wyraża językiem ciała, który opanował do mistrzostwa, te najgłębsze treści, które tkwią w podświadomości, w sennych widzeniach, w świecie pierwotnych instynktów, których nie obejmuje świadomość. Podobnie jak w twórczości: Brunona Szulca, Witolda Gombrowicza, Franza Kafki, Tadeusza Różewicza. Niedziałkowski wychodząc z obszaru realnego świata, przekształca jego skończoność w inne obszary bytów funkcjonujących w wyobraźni twórcy. Świetna scena z kukłami-marionetami, w której materia ożywa w kontakcie z twórczą wizją mima i staje się bezbłędnym partnerem aktora-mima w plastycznym wyrazie wnętrza jego duszy.

Oto co na ten temat mówi Stefan Niedziałkowski: „Mój premierowy występ solo jest dalszym drążeniem w myślach, które starałem się ukazać w spektaklach: Rzeźby czasu, Metamorfozy, Przemknę chyłkiem, przeminę. Tajemniczość tworzenia. Przedstawienia te były występami moich różnych zespołów pantomimy. Dzisiaj mam zaszczyt wystąpić przed Państwem sam...”

Ten twórca o niespożytej sile kreatywnej, wychował i nadal wychowuje rzesze adeptów tej wspaniałej sztuki. Podczas III Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Mimu w Warszawie, po raz kolejny jego uczniowie prezentują swoje osiągnięcia. Niedziałkowski nadal kontynuuje w świecie sztuki mimu wielkie dzieło Mistrza – Henryka Tomaszewskiego, jednego z najwybitniejszych twórców XX wieku - podobnie jak Elżbieta Jaroszewicz w Paryżu, Stanisław Brzozowski w Szkokholmie, Zdzisław Starczynowski w Berlinie. Przez wiele lat aż do śmierci działał artystycznie w Barcelonie także Paweł Rouba, który niedawno zmarł. Niedziałkowski to największy dziś twórca własnego stylu sztuki mimu. Wydał książkę w języku angielskim „Beyond the Word – the World of Mime” (1993), poprzedzoną przedmową Marcela Marceau i tłumaczoną na język polski przez Elżbietę Pastecką p.t.: „Świat Mimu” (1998), w której zawarł w XII rozdziałach swoje wieloletnie doświadczenia nad istotą twórczego procesu aktora-mima – „milczącego-aktora”.

Stefanowi Niedziałkowskiemu należą sie specjalne słowa uznania za niebywały heroizm, jaki wykazał w organizowaniu tak imponującej imprezy, która już po raz trzeci odbyła sie w Teatrze na Woli. Zapewne nie wyczerpał on wszystkich sił twórczych i będzie w dalszym ciągu zaskakiwał nas nowymi kreatywnymi odkryciami tej sztuki, jaką jest pantomima.

Spektakl „Głębia”, jako demonstracja pracy, pozwala uczestnikowi wyprawy do świata milczenia, zajrzeć do tajemnic nieznanego, do misterium kreacji. Pozwala doświadczyć niewymownego olśnienia... tej mocy ducha ukazującego obraz rzeczywistości poprzez kreatora w tym sanktuarium skupienia twórczej energii, gdzie widz i aktor na równi w mistycznym uniesieniu przemierzają nieznane światy w czasie i przestrzeni.

Stefan Niedziałkowski pisze:
„Głębia, jako zwierciadło milczenia przechodzi do wieczności doświadczając przelotne istnienia. Metamorfozy, zachodzące w umyśle i duszy człowieka, odsłaniają tajemnice naszego istnienia. Upływający czas oddziałuje na naszą świadomość i podświadomość. Wizje pojawiające się w wyobraźni przenikają do naszej pamięci, a różnorodność myśli rozwija marzenia. To, czego nie możemy zrozumieć, staramy się wyrazić w pasji tworzenia. Sny, których nie pojmujemy, są częścią tajemnicy istnienia a czego nie możemy wyrazić, jest głębią naszego milczenia”.

Śledząc etapy rozwoju myśli twórczej Niedziałkowskiego, począwszy od lat 1964-1975, kiedy był członkiem Wrocławskiego Teatru Pantomimy – wielkiego wizjonera i twórcy tej formy scenicznej w naszym kraju, (której narodziny w 1956 roku były i moim udziałem, aktora po warszawskiej PWST w 1954) - Henryka Tomaszewskiego. Niedziałkowski należy do tej grupy adeptów Mistrza, który głęboko przeniknął tajniki kreacji aktora mima – „milczącego aktora”. Stworzył nieporównywalną metodę dochodzenia do prawdy wyrażanej językiem ciała. Jako pedagog ma wyjątkową cechę emanowania osobowością, która wyzwala u adepta sztuki mimu, odwagę i pewność w ukazywaniu możliwości wyrazowych własnego ciała, a jednocześnie zmusza do ogromnej dyscypliny i skupienia w działaniach warsztatowych. Niedziałkowski stał się guru idei podobnie jak: Henryk Tomaszewski – jego mistrz, (którego dzieło kontynuuje), Grotowski, Szajna czy Kantor. Wymieniam tych, którzy tuż po strasznej wojnie tworzyli, niemal równocześnie awangardę, w epoce urzędowej estetyki socrealizmu, nowych form sztuki scenicznej, które odzwierciedlały filozoficzną reakcję na kondycję gatunku homo sapiens.

Uczestnictwo w lekcjach warsztatu pantomimy Stefana, daje mi sposobność sprawdzać na sobie efekty jego szkoły, porównując z doświadczeniem zdobytym w 5-letnim związku z tworzonym przez Henryka Tomaszewskiego Wrocławskim Teatrem Pantomimy, próbuję wyodrębnić drogę ewolucji, jaką Niedziałkowski przebył, tworząc autonomiczny styl pantomimy. Jestem zafascynowany jego niewyczerpanym zasobem energii twórczej i kreatywnej dyscypliny warsztatowej, która pozwala uzewnętrznić piękno twórczego ducha ludzkiego poprzez ciało. Stefan wie i Stefan jest pewny, że pokazuje ciałem prawdę istnienia człowieka w naturze. Ta energia pozwala mu przeoblekać przeczuwalne byty, w realne wizualne kształty otaczającej rzeczywistości. Tego makro i mikro kosmosu, pośrodku którego znajduje się człowiek w niekończącej się przemianie w kołowym cyklu; narodzin, życia i śmierci. Ta pasja archeologa ducha, poszukującego tajemnic bytu, między duchem a materią. Świat realny i świat wyobrażony. Świat wyobrażony jest odbiciem świata realnego z tym, że świat wyobrażony rządzi się innymi prawami postrzegania rzeczywistości. Podobnie jak poezja odbija uczucia w metaforycznym słowie. Tę samą rzecz, każdy postrzega inaczej, zależnie od stanu emocjonalnego oraz kontekstu. Tę pracę wyobraźni, aktor-mim demonstruje w obecności widza, tworząc z nim jedność doznań emocjonalnych w określonym działaniu w czasie i przestrzeni.

Wypełniając zamiar wejścia w obszar nieznanych głębin świadomości i podświadomości, milczący aktor, musi zaistnieć w bezruchu przed oczami widza jako ekspozycja zapowiadająca kierunek myśli, emocji i energii zawartej w oddechu, dających początek ruchowi, który będzie emanować na widza wyrazem ciała, odzwierciedlającego prawdę twórczego procesu mima.

Milczący aktor nie posiada tych składników, które determinują kreatywność aktora słowa; autor tekstu, reżyser i odtwórca myśli zawartej u tych dwu pierwszych. „Kochałem się w sztuce, ale nie w sztuce mięsa, ani w sztuce złotej monety, ale w sztuce odtwarzania postaci stworzonych przez geniuszów”, mówi Korczak w swojej humoresce „Nowe prądy” (1898). W tej grotesce Korczak z niebywałą wnikliwością i znawstwem obnaża duszę niespełnionego aktora. Z tego też powodu aktor słowa „bywa” twórcą, lub też tylko odtwórcą zależnie od osobowości i autonomicznej siły emanowania prawdy w określonym zdarzeniu scenicznym. Tę kategoryzację możemy prześledzić przeglądając historie wielkich luminarzy sceny; dramatycznej, jak np. ostatnio odchodzącego ze sceny do wieczności, wielkiego kreatora sztuki aktorskiej – Zbyszka Zapasiewicza; komediowej, kabaretowej i innych form scenicznych wyrażanych, głosem, śpiewem, tańcem...

Aktor-mim „aktor milczący” jak go nazywa Niedziałkowski, jest całą symfonią, całą orkiestrą wyrazową swojej cielesności. Jest sam w sobie nieodkrytą tajemnicą natury. Proces kreacji aktora mima, to walka ze słabością, na drodze docierania do prawdy, to zmaganie się z nieznaną energią materii, która nas otacza, obszarów świata wewnętrznego; instynktów, przeczuć, snów, zmysłów; jako narzędzi percepcji zjawisk otaczającego świata. Te uwarunkowania procesu twórczego aktora mima, ściśle związane są z upływającym czasem, w którym ukryte są tajemnice natury w nieskończonej przemienności. Wnioski, jakie się narzucają przy analizie tego procesu to takie, że każde poznanie jest tylko częściowym odkryciem prawdy, nigdy absolutną prawdą.

Takie prawdy głoszą dogmatycy religijni, ortodoksi, konserwatywni twórcy systemów politycznych, filozoficznych. Dlatego najwięksi odkrywcy tajemnic natury mikro i makro kosmosu odchodząc zostawiają za sobą tajemnice nie do końca odkrytej prawdy. Człowiek szuka prawdy poza materią. Jedyna ucieczka przed lękiem egzystencjalnym, przed nicością. Przechodzimy z nicości i odchodzimy w nicość... Ale zostawiamy ślad za sobą urwanych wątków naszych czynów złych czy dobrych, ważnych i nieważnych w łańcuchu pokoleń...

Nigdy w dziejach nikt nie przyszedł, aby wyjawić mesjanistyczne prawdy o życiu po śmierci... Słowacki w utworze "Testament mój" mówi: „Jeżeli będę duchem to się wam pokażę/ Jeśli Bóg mnie uwolni od męki nie przyjdę”. W „Dziadach” mickiewiczowskich potępione dusze włóczą się po ziemi i żebrzą łaski tych, których skrzywdzili. Sam doznawałem niesamowitych dreszczy emocji wcielając się w duszę „Pana” na scenie Teatru Narodowego w latach 80-tych, w „Dziadach” reżyserii Krystyny Skuszanki. To są te emocje, które aktor identyfikuje wcielając sie w poetycką wizję tworzonej postaci swoją wyobraźnią.

Techniki, które stosuje Niedziałkowski, prowadzą do oddania sensu samego pojęcia „Pantomima”. Z tym, że to z greckiego słowo „pantomim” w tłumaczeniu: (wszystko – naśladujący), nie oddaje ściśle procesu tworzenia stanów wewnętrznej przemiany energii w świadomości aktora-mima i może być często odczytywane jako małpowanie, naśladowanie, co dalekie jest od emanacji prawdy, którą milczący aktor, w rozumieniu Niedziałkowskiego wyraża. „Sam ruch stoi na samym końcu procesu emocjonalnej przemiany postawy aktora, w jego kontrolowanej świadomości. Bezruch jest integralną częścią ruchu, jest między innymi; koncentracją energii emocjonalnej przed zmianą kierunku ruchu” (mówi Niedziałkowski). Od bezruchu poprzez; świadomość, impuls, oraz energię oddechu powoduje zaistnienie celowego ruchu. Ruch jest trwaniem w przestrzeni i czasie. Najlepszą ilustracją będzie tutaj bieg sprinterski na 100 m. Ten moment bezruchu w klockach startowych i te ułamki sekund trzymanej na wodzy ogromnej energii, aby na sygnał startowy, organizm zawodnika zamienił się w pocisk kierowany wolą i koncentracją energii oddechu, dla osiągnięcia celu w przestrzeni i czasie. Mowa tu o ruchu organizmu ludzkiego, w czasie i przestrzeni, który pokonuje wszelkie bariery fizycznych możliwości. Gatunek ludzki z pośród wszystkich gatunków na tym globie tak dalece wyewoluował w swojej samoświadomości istnienia, że wyszedł poza nawias swojej fizyczności, wykształcił fenomeny inteligencji pod sklepieniem czaszki i nazwał je Bogiem; jedynym i nieskończonym na tym globie i w całym wszechświecie. Kreatywność geniuszu ludzkiego nie ma granic...

autor: Jerzy Fornal